czwartek, 18 września 2014

02.Bo co?

   Po wylądowaniu od razu wszyscy przeszli kontrolę paszportów ,odebrali bagaż i udali się do wyjścia.
Dla przyjaciółki Tori był to pierwszy lot samolotem na tak daleką trasę. Dotychczas latała tylko do Los Angeles ,czy Denver. Dla samej Victorii nie było to aż takim wydarzeniem ,ona kiedyś leciała do Australii. A poza tym leciała też do Soczi! To również daleko.
Gdy przeszli tą całą kontrolę ich paszportów i odebrali bagaż ,osoby z samolotu z Monachium właśnie wysiadały. A Andreas i Gregor lecieli właśnie tym samolotem.
   Około pół godziny później byli w drodze na statek ,którym mieli dopłynąć na ,,ich'' wyspę. Nim się obejrzeli już dobijali do portu i wysiadali ze statku ,jako nieliczna grupa ludzi. Pogoda była przepiękna ,na czystym niebie świeciło słońce i było około 30 stopni.
Pierwszym ,co rzucało się w oczy była krystaliczna ,turkusowa w niektórych miejscach woda i domki położone kilkadziesiąt metrów od plaży ,bądź też samej wyspy.Mieli domki obok siebie. Victoria ,Jurij i Carmen mieli jeden ,a Gregor ,Matt i Andreas mieli drugi. Taki przydział każdemu pasował ,nikt nie narzekał.
  Gdy wysiedli ze statku ,motorówkami dopłynęli do brzegu ,skąd udali się do domków. Rozpakowali swoje rzeczy i dzięki dobrej pogodzie ,od razu chcieli iść popływać. Po drodze wpadli na miejscowych ludzi ,którzy bez problemu rozmawiali po angielsku ,więc dogadanie się z nimi nie było żadnym problemem.       
   Wszyscy musieli zapoznać się z okolicą,ale mimo to i tak na pierwszym miejscu było rozpakowanie się. Na dworze było niesamowicie gorąco , więc czekali na małe ochłodzenie. Woda miała praktycznie tyle samo stopni co powietrze ,a w nocy temperatura nie spadnie poniżej 26 stopni. Ale za to widoki są przepiękne. Może nie takie ,jak na niektórych skoczniach ,ale mimo to i tak jest pięknie.
Mieszkanie urządzone było w stylu nowoczesnym ,mimo wykonania wszystkiego z drewna. Pomimo tego ,był tu duży telewizor ,a co do jedzenia to mieli restaurację właścicieli domków kilka metrów stąd.
-Andreas!-usłyszał za sobą ,gdy stał na piasku i miał zamiar się wykąpać. Odwrócił się i ujrzał Camille.
-Refleks!-krzyknęła i oblała go wiadrem wody-Ha!
-Camille! Pożałujesz.
-Bo co?-zapytała i spojrzała na niego spode łba.
-Bo kurde to-podbiegł do niej ,przerzucił ją przez ramię i wpadł z nią do wody.
-Patrz ,zaczęli bez nas!-krzyknął Gregor i poszedł w ich ślady.-Oprócz tego ,że zamoczyłem ulubione spodenki to jest okej!
*Kilka dni później*
    Minęło kilka dni od przylotu na tą wyspę i zaczęły się pierwsze kłopoty. Wyspom groziły tropikalne burze i tego typu sprawy. Właściciele tych budynków poważnie myśleli o zamknięciu interesu na czas burz i odesłaniu wszystkich z pieniędzmi do domu. Na szczęście byli uczciwi i chcieli zwrócić koszty wyjazdu ,ale bez zaliczki.
Ze względu na porę roku ,pogodę i miesiąc podjęli decyzję o powrocie do USA. Dzięki klasie mogli prze bukować bilet powrotny na wcześniejszy termin i inny kierunek. Wybrali Miami ,o którym myśleli wcześniej. Gdyby zapowiedzieli te tropikalne burze wcześniej ,to nie byłoby problemu i polecieli by tam od razu. Zarezerwowali dwa pokoje w Miami ,jakieś 100 m od plaży i nim się zorientowali już siedzieli na lotnisku. Mieli problem z wystartowaniem przez wiatr ,lecz po 5 godzinach opóźnienia nareszcie samolot wzbił się w powietrze i niemal bezproblemowo doleciał do Miami. Kolejne kilka jak nie kilkanaście godzin lotu samolotem. Z przesiadką w Monachium ,z czego najbardziej cieszył się Andreas. Gdy dolecieli ,było już ciemno. Rozświetlone miasto i z góry i z dołu robiło na nich gigantyczne wrażenie. Aż ucieszyli się z tego ,że ta tropikalna burza pokrzyżowała im plany. Tutaj mogli się wyszaleć ,iść na jakieś dyskoteki a i odwiedzić znajomych. A Jurij i Victoria byli bliżej swoich dzieci. Byli przynajmniej na tym samym kontynencie.
Camille cały czas sprzeczała się z Gregorem ,co mu się chyba bardzo podobało. Z Andreasem była już partnerem od picia Szkockiej. Razem z Matthew oczywiście.
-Ja to bym poszedł na na banana-powiedział Gregor leżąc na łóżku i patrząc w górę.
-Na banana?-prychnęła Camille.
-Tak ,na banana.-spojrzał na nią.-Takiego banana co się pływa.
-Oczywiście-odparła i złapała swoją torebkę.
-Gdzie ruszasz?-poderwał się z łóżka-Noc już.-przeciągnął się.
-Zgłupiałeś?-spojrzała na niego-Miami w nocy jest najlepsze. Nawet w nocy kąpie się mnóstwo ludzi. Byłam tu na wieczorze Panieńskim Torii-puściła mu oczko.-Bo ty to taki zazdrosny chyba jesteś.
-Ja?O Victorię?
-Nie ,o Jurij'ego ,wiesz?
-Przepadnij zła kobieto. -powiedział.
-Idziesz z nami czy nie?Idzie Andreas ,Victoria i Matthew. Jurij ma jakieś papierkowe coś w recepcji a zresztą tamten to zaraz uśnie.
-Nie ,ja mu pomogę z papierami.
-Jak chcesz-odparła i wyszła z pokoju.Miała tylko wziąć aparat Andreasa.
   Chwilę później siedziała w windzie i zjeżdżała z ostatniego piętra ,na którym wszyscy mieli pokoje. Podziałka była taka jak wcześniej ,więc nie było problemu. akurat dwa trzy-osobowe pokoje były dostępne ,co graniczyło z cudem. A cud mieli za oknem ,bo widać było prawie wszystkie największe budynki a co za tym idzie ,w nocy był nieziemski widok. Inny niż w Nowym Jorku. Światła były kolorowe i takie ... inne.
Wszyscy wyszli z budynku i udali się w kierunku plaży ,gdzie mieli spotkać się z przyjaciółmi Matthew ,Torii i Camille. Przyjaciele z Liceum ,więc zostały same dobre wspomnienia. Ściąganie na egzaminach ,masowe sms od nauczycieli. Siedzenie pod gabinetem v-ce dyrektorki. Może to ostatnie nie należało do najmilszych ,ale i tak było fajnie. A najlepsze było kibicowanie swoim na wszelakim meczom. Victoria z tego wszystkiego najbardziej oczywiście pamiętała ceremonię wręczenia dyplomów. Wszyscy w togach ,rzucali biretami. Ona musiała wtedy wygłosić przemówienie za wszystkich sportowców ze szkoły. Ze względu na jej wyniki. Już wtedy była Mistrzynią Ameryki Północnej i Południowej.
*Kilka godzin później*
   Właśnie wychodzili z dyskoteki ,kiedy Andreas złapał Victorię za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?-zapytała uśmiechnięta-Przecież ty tu nic nie znasz-próbowała go zatrzymać.
Puścił jej rękę ,gdy byli w bliżej nieznanym miejscu. Andreas był pijany ,ale jego mina była niesamowicie poważna.
-Victoria. Nigdy nie przestałem Cię kochać-powiedział ,spojrzał jej w oczy i zaczął niebezpiecznie się zbliżać.

___________________

Słów nie trzeba ,zawaliłam bardzo.
Ale no! Jest! :D