niedziela, 8 czerwca 2014

7.Kocham ją ,nie pozwolę jej odejść i nie ważne co mówią lekarze!

,,Dear lord when I get to heaven
Please let me bring my man
When he comes tell me that you let him in
Father tell me if you can''
   ~Lana Del Rey ..Young and beautiful''

*Jurij*
  Komentator zawodów powiedział tylko ,,Oh,to chyba coś poważnego.Co nie zmienia faktów ,że to ona wygrała*''
Złapałem się za głowę i patrzyłem w ekran z niedowierzaniem. Podjechała karetka ,wnieśli ją na nosze i wsadzili do środka. Nie ruszała się.
  W tej chwil uświadomiłem sobie jak bardzo ją kocham. Złapałem za telefon ,wezwałem taksówkę. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłem na lotnisko.
*Gregor*
  Nie miałem pojęcia co się dzieje. Wbiegłem na tor i błagałem niemalże na kolanach o pozwolenie na pojechanie razem z nimi. W końcu się zgodzili ,bo uświadomiłem im ,że jestem tu jedyną praktycznie osobą ,która ma ,,wolne'' ze względu na problemy z kolanem. Dziewczyny musiały zostać na torze i dokończyć zawody.
 Po niecałej minucie byliśmy na miejscu. Od razu zabrali ją na salę operacyjną. Usiadłem w poczekalni i czekałem na jakąkolwiek informacje.
Minuty mijały coraz wolniej ,3 godziny później siedziałem niemalże śpiąc i przekręcając plastikowy kubek kawy.
-Wiadomo coś o dziewczynie ,którą przywieźli tutaj z toru?-zapytałem przechodzącego obok lekarza.
-Pan jest z rodziny?-zatrzymał się przy mnie.
-Nie..ale jej najbliższa rodzina jest w Ameryce ,ma tylko ojca ,który nie może tu przylecieć...Ona ma tylko mnie.
-No więc dobrze... proszę niech pan pójdzie za mną do gabinetu-powiedział i poszedł dalej brązowym korytarzem obłożonym panelami w różnych odcieniach brązu.Ułożył na biurko dokumenty i westchnął-Nie będę kłamać. Jest źle ,bardzo źle. Jej stan w momencie przywiezienie oceniono jako krytyczny. Ma prawdopodobnie wylew śródmózgowy oraz połamany kręgosłup. Nawet jeżeli ją uratujemy...to może stracić całkowicie pamięć i możliwość poruszania się o własnych siłach.
  Poczułem łzy spływające po mojej twarzy. Znam ją krótko ,ale jest dla mnie jak siostra! I w każdej chwili mogę ją po prostu stracić.
-Ale jesteśmy dobrej myśli. Liczy się przecież życie... -dokończył.
*Kilka godzin później*
  Siedziałem w tej cholernej poczekalni ,na tym cholernym korytarzu i czekałem na cud. Po prostu czekałem na ten cud! Bo nie widzę innego rozwiązania ,po prostu nie widzę!
Ona przeżyje. Jeszcze zdobędzie niejeden medal!
-Gregor!-usłyszałem za sobą znajomy głos.
-Co ty tu robisz ,Jurij?-zapytałem zdezorientowany. Powinien teraz szykować się do konkursu.
-Jak tylko usłyszałem o tym wszystkim natychmiast postanowiłem tu przyjechać. Na początku ochrona szpitala nie chciała mnie tutaj wpuścić ,ale udało mi się ich ubłagać. A co z Victorią?-zapytał.
 Moja mina zrzedła.Zrobiłem się blady ,a fala zimna przepłynęła przez moje ciało. Nic nie odpowiedziałem ,tylko patrzyłem się na Tepes'a
-Gregor,co jest?-kontynuował zniecierpliwiony.-Gregor odpowiedz mi do cholery!-potrząsnął moimi ramionami.
-Po prostu...-zacząłem-Nie będę Cię okłamywać. Ona może umrzeć.
-Nie .. to jest niemoż...
-Jurij-przerwałem mu-Ona ma wylew i połamany kręgosłup. Jej stan jest krytyczny ,jak ją uratują to jest nikła szansa na to ,że kiedykolwiek postawi samodzielne kroki.To nie są żarty ,to nie sen. Teraz trzeba czekać tylko na cud..
-Już wolę,żeby była kaleką niż nie było jej w ogóle!-niemalże krzyczał-Kocham ją ,nie pozwolę jej odejść i nie ważne co mówią lekarze!
-Jurij ,uspokój się-powiedziałem ,a z moich oczu wypłynęły łzy-Wiem ,że najważniejsze jest to ,żeby przeżyła.I przeżyje ,zobaczysz. On musi przeżyć-opadłem na krzesełko i schowałem twarz w dłonie.
  Kolejne godziny mijały ,naliczyłem ich chyba z 11. Żaden lekarz nie wyszedł z sali operacyjnej i nikt nam nic nie powiedział.
Czułem się jak nicość. Nicość w jakiejś pieprzonej otchłani kosmicznej ,która nic nie wie i niczego nie jest pewna.
*Camille*
  Siedziałam przed telewizorem w domu Victorii. Zrobiłam zakupy dla pana Hower. Gdy weszłam do mieszkania ,siedział w fotelu i grał na PS3 ,które Victoria kupiła za zwycięstwo w Pucharze Ameryki. Przywitałam się z moim ulubionym kociakiem ,którego Victoria miała od 14 roku życia. Dziwnie się zachowywał ,nie tak jak zawsze. Leżał i nie cieszył się na niczyj widok ,a gdy podeszłam żeby go pogłaskać ,to jak nigdy zamiast gryźć wstał i spojrzał na mnie swoimi kocimi ,mokrymi oczami. Ostatni raz go pogłaskałam i odeszłam do kuchni ,w celu rozpakowania wszystkich produktów spożywczych.
-Ja na chwilę wyskoczę do znajomego z 20 piętra. Muszę coś załatwić-ojciec Tori wstał z miejsca ,wyłączył PS3 ,a na ekranie zamiast gry pojawił się program z wiadomościami.
Rozpakowywałam dalej ,jednocześnie wsłuchując się w to ,co mówi nasz poranny dziennikarz.
Usłyszałam nazwisko ,,Hower'' i od razu rzuciłam się na fotel przed telewizorem. Ale zamiast tylko dobrych wiadomości o złocie jakie zdobyła ,widoczne były ujęcia upadającej zawodniczki. Z początku miałam nadzieję ,że to nie ona. Lecz tak strasznie się myliłam. To Victoria.
Miała wypadek.
Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Matt'a.
-Słyszałeś?-zapytałam ze łzami w oczach-Matt?
-Ale o czym?-powiedział zaspanym głosem.
-Victoria miała wypadek. Leży w szpitalu!
*Jurij*
  Nareszcie lekarze zaczęli wychodzić z sali operacyjnej. Poderwaliśmy się z siedzenia i zaczęliśmy wypytywać o Victorię. Jeden lekarz się przy nas zatrzymał.
-Gregor ,pamiętasz co mówiłem?-zapytał-To twój przyjaciel?-Gregor pokiwał głową na znak potwierdzenia-Wejdźcie do mojego gabinetu-powiedział i skierował się do białych drzwi z numerkiem 12 i napisem ,,Ordynator''.Udał się do swojej łazienki i zdjął operacyjny fartuch ,który był jeszcze trochę poplamiony krwią. Jej krwią.-Niestety ,ale nie mam dla was dobrych wiadomości. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy...

______________________________
TAKIE ZAKOŃCZENIE ,TAKIE!
Laptop znowu mi się rozwalił (odprawa czy nie odprawa)
Jestem zła na pół świata :> Ale niedługo wakacje! I mundial! I ,,woooolny sierpień''! Kto nie kocha wolnego sierpnia?
Wszyscy!
Na szczęście mnie ,,Wolny Sierpień'' omija szerokim łukiem. I niech tak zostanie.
I MUNDIAL! Heeeej! Mundial!
Strefy kibica dookoła ,Anglicy się cieszą. A Polacy? Oczywiście pozostaje kwestia awansu na Mundial 2018 i Euro 2016 i jego braku. Nie.
To w zasadzie przedostatni rozdział. Jeszcze jeden + epilog! I dobranoc! Ale ruszę z opowiadaniem o.. no właśnie. Nie mam pojęcia. Ale ruszę! Nowe opowiadanie startuje od razu po zakończeniu tego!

6 komentarzy:

  1. Hej hej hej. Czy ja tobie już nie tłumaczyłam że tak nie wolno ? :c
    Ej no ,nie uśmiercaj jej no! No!
    Boże ,płacze no!
    /Mortiś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jakbyś nie latała po UK to by się nic nie stało! :c
      /Mortiś :*

      Usuń
  2. Boże! Rozdział taki dramatyczny i smutny :( Żal mi się zrobiło Jurjia i Gregora. Victoria nie może umrzeć! Ona musi być z Tepesem :) Pasują do siebie bardzo. Czekam z niecierpliwością na następny i pozdrawiam :* Mam jeszcze pytanko: O kim będzie następne opowiadanie?
    ps. Zapraszam do siebie na nowe o Severinie http://mirisblogus.blogspot.com/
    I na nowe opowiadanie o Wellingerze :))
    http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne opowiadanie to jeszcze nie wiem ,ale wszystkie opowiadania jakie planuje są na mojej podstronie :) http://podstrona-marigi.blogspot.com/

      Usuń
  3. Nieee.... :(((
    Masakra :C Biedna Victoria... No ale dobrze, że to fikcja!
    Biedny Jurij, biedny Gregor, biedna rodzinka...
    Z chęcią poczytam kolejne opowiadanko i zapraszam do siebie :)
    Pozdrawiam i do następnego :*

    PS.: Zapraszam do siebie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabije Cie
    He he he he
    He he he
    He he
    He
    Nie
    Nie uśmiercaj jej no! Cholero jedna!
    Ty.. Ty.. Ty zła kobieto Ty no!

    Weny życzę.. Pisz dalej nędzna kreaturo! Tera ja będę tak na Ciebie mówić :3

    /Martyna mm

    OdpowiedzUsuń